Od kilku lat, na te ważniejsze wydarzenia, przygotowuję personalizowane koszulki i kamizelkę. Mam potem w szafie trochę koncertowych wspomnień, jakby zapisanych na materiale.
Z myślą o nieco mocniejszej muzyce granej na żywo powstała "thrash vest" - jeansowa kamizelka z naszywkami, przetarciami, ćwiekami etc.
Znalazłam w szafie starą kurtkę jeansową, która pamiętała czasy gimnazjum - z kapturem, rozszerzanymi rękawami, zamkiem. Noszenie jej byłoby mocno ryzykowne (bądź, jak niektórzy wolą - hipsterskie) ;)
Rękawy i kaptur obcięłam, stworzyłam fałszywy kołnierz. I zaczęła się zabawa.
Z pomocą pumeksu stworzyłam przetarcia. Niektóre z nich (na kieszeniach) spięłam agrafkami. Guziki wymieniłam na mosiężne z emblematem dwóch młotków.
Na kołnierzu, obojczykach i kieszeniach naszyłam ćwieki i.... średniowieczne nabijki (ozdoby, które nabijało się na pasek) w kształcie równoramiennych krzyży.
Tył, na którym znajdzie się napis wykonany sprayem, obszyłam czarny materiałem (który był tyłem starej koszulki). Koszulka stała się "płótnem w ramie" - przypięłam ją równo do szwów, w końcu to kamizelka pani inżynier :D
A tak prezentuje się gotowa kamizelka. Pod spodem widać koszulkę z koncertu 30 Seconds To Mars (wycięłam w niej rękawy dość głęboko, a sprayem stworzyłam napis "YES THIS IS A CULT" z przodu oraz marsową Triadę z tyłu). Dodatkowego charakteru dodają naszywki oraz efektowny pin z Hard Rock Cafe w Brukseli. Naszywek zdecydowanie przybędzie ;)